Jak to było przed pandemią
Każdego roku odwiedzam świąteczne jarmarki w Berlinie. Nie jeden czy dwa, ale kilkanaście. Patrzę, smakuję, testuję i porównuję. Wypatruję odchyleń od przeciętności i szukam dobrego klimatu. Takiego, gdzie Glühwein podaje pracownik winnicy, a nie znudzona dziewczyna wynajęta na godziny. Gdzie moje zakupy zostaną skwitowane życzeniami „wesołych świąt” lub „przyjemności z nowego nabytku”, a nie machnięciem ręki w kierunku następnego klienta. I gdzie gwar, zgiełk i okrzyki są z rodzaju tych pogodnych, a nie znerwicowanych i niecierpliwych.
Który jarmark wybrać?
By nie ograniczać się terminem, biorę pod uwagę tylko te jarmarki, które są otwarte codziennie. Jest ich w Berlinie kilkanaście i poznałam je wszystkie, poza jednym wyjątkiem. Mowa o Rodzinnym Jarmarku Bożonarodzeniowym na Placu Alice Salomon w Hellersdorf, ale to stosunkowo daleko od centrum.
Gdyby ktoś z moich znajomych wybierał się w tym roku do Berlina (no może nie w 2020 ), zasugerowałabym mu na wieczór poniższą kolejność. Gdyby to była moja mama, zasugerowałabym podobnie. Ale gdyby z mamą wybierała się moja siedmioletnia siostrzenica, wybrałabym punkt 1, a potem 3, bo niestety jarmarków z kotami w roli głównej jeszcze nie wymyślono.
- Świąteczny Jarmark przed pałacem Charlottenburg
- Jarmark Bożonarodzeniowy na Gendarmenmarkt
- Jarmark Bożonarodzeniowy przy Kościele Pamięci (Breitscheidplatz)
- Weihnachtszeit pod Czerwonym Ratuszem
Wszystkich czterech w ciągu jednego wieczoru nie ogarniecie. W ciągu dnia już prędzej, ale wówczas koniecznie odwróćcie kolejność i zważajcie, żeby nie odpuszczać pozostawionego na koniec, przepięknie podświetlonego Charlottenburga.
Lepszy duży czy kameralny jarmark?
Jeśli jesteście po raz pierwszy w Berlinie lub odwiedzacie go po dłuższym czasie, wybierzcie jeden z dużych jarmarków w centrum. Drobny, gdzieś na peryferiach, może Was rozczarować. Są oczywiście wyjątki, ale większość moich Gości oczekiwała typowej, wielkomiejskiej atmosfery z dużym wyborem dań, świątecznych akcesoriów i atrakcji.
Przy czym, wspominając o „drobnym jarmarku, na peryferiach” naprawdę mam taki na myśli. W weekendy jest ich przynajmniej po kilka w każdej dzielnicy i niekoniecznie jechałabym godzinę, by obejść go w pół. Zresztą, sami zobaczcie poniższe porównanie (pierwsze takie w necie)
DUŻE JARMARKI
NA TAK
- duża liczba stoisk (ponad 100)
- czynne codziennie do późna w nocy
- urozmaicony wybór dań i przekąsek
- szeroki wybór grzanych win i innych trunków
- duży wybór akcesoriów i pamiątek
- oprawa muzyczna lub program sceniczny
- dużą choinka, świąteczne akcenty
- gwarancja atmosfery
- zazwyczaj w centrum miasta
- łatwy dojazd
NIEKONIECZNIE, BO
- ścisk i tłok, zwłaszcza wieczorami
- kolejki po grzane wino
- „chińszczyzna” na stoiskach
- niewielki wybór rękodzieła
- nieświąteczny asortyment
- wyższe ceny
MAŁE JARMARKI
NA TAK
- temat, specjalizacja jarmarków, ale nie zawsze
- zwykle w ciekawym miejscu, przy pałacyku lub starym kościele
- nie ma tłoku i nawet wieczorami można usiąść
- nie ma kolejek, no ewentualnie do jedynej toalety
- przeważnie brak „chińszczyzny” na stoiskach
- gastronomia od lokalnych przedsiębiorców
- niewielki wybór rękodzieła, ale za to prawdziwe od sprzedawczyni
- stoiska ze sprzedażą na cele charytatywne i loterie
- lokalni wykonawcy (pan Helmut na akordeonie)
- niskie ceny, bo za grzane wino nawet do 50% mniej
NIEKONIECZNIE, BO
- niewielka liczba stoisk (kilkanaście-kilkadziesiąt)
- czynne tylko w weekendy lub jeden wybrany dzień
- niewielki wybór dań i przekąsek
- grzane wino z kilkoma wariantami (czasem z termosu)
- niezbyt duży wybór świątecznych akcesoriów
- poza centrum, na peryferiach
KOMBIMARKT
Czupryna, co ty znowu wymyślasz? Kombimarkt? A co to takiego?
Są w Berlinie miejsca, gdzie stykają się ze sobą dwa duże jarmarki. A wiadomo, dwa w jednym to podwójna przyjemność. Oszczędzacie czas i macie z głowy kwestię, jak zagospodarować wieczór. Oraz problem, co wybrać i gdzie pojechać.
Oto popularne kombi jarmarków w Berlinie, czynne w każdy dzień
Plac Aleksandra & Czerwony Ratusz
Zamiana jednego na drugi to zaledwie 5 minut drogi. Trzeba tylko obejść wieżę telewizyjną. Zaczęłabym od tego pod Czerwonym Ratuszem, ale ze stacji kolejowej czy metra to Alexanderplatz jest bardziej widoczny. I nieco droższy.
Plac Poczdamski
Dla większości to, co się dzieje na Placu Poczdamskim to jedna wielka impreza, ale tubylcy wiedzą, że stoiska pod samą zjeżdżalnią pojawiają się już na początku listopada! A dopiero później dołącza właściwy jarmark. Będąc w okolicy, zajrzyjcie do kapiącego złotem centrum handlowego Arkaden lub do Sony Center z wielkim niebieskim dzwonkiem. Pod dzwonkiem są błyszczące dekoracje, a po południu co godzinę wyskakuje ładna pani i przez chwilę tańczy (2018).
Jarmarki w Spandau
I tutaj są dwa odrębne jarmarki, które nawet mają różne daty zakończenia. Podczas adwentu nie ma to jednak znaczenia. Oba są otwarte codziennie. Od dworca kolejowego Spandau, przez ratusz, aż po kościół Św. Mikołaja i rynek to jeden wielki jarmark. Niektórzy uważają, że największy pod względem ilości stoisk w Niemczech. Mają tam też niezłe średniowiecze. Z centrum do dzielnicy to około pół godziny jazdy S-Bahnem.
Pozostałe świąteczne jarmarki w Berlinie
Moje wspomnienia i dużo zdjęć z jarmarków w 2015 roku
(1) Świąteczne jarmarki w Berlinie — relacja i zdjęcia 2015
(2) Świąteczne jarmarki w Berlinie — relacja i zdjęcia 2015
(3) Świąteczne jarmarki w Berlinie — relacja i zdjęcia 2015
(4) Świąteczne jarmarki w Berlinie — relacja i zdjęcia 2015
A na koniec… olej wszystko, co tu napisałam
Jedź do Berlina, wysiądź gdzieś w centrum, a jarmark sam Cię znajdzie. Wypij grzane wino, zjedz wursta i pooglądaj sobie bombki i inne drewniane koniki. Będzie fajnie.
A jeśli już byłeś, byłaś na fajnym jarmarku w Berlinie, daj znać na którym. Vege-hiper-design’owskie też się liczą…