Festiwal Świateł (Festival of Lights) to niekwestionowany highlight w turystycznym kalendarzu Berlina. Po raz pierwszy impreza odbyła się w 2004 roku i szybko podbiła serca fotografów, a za nimi sponsorów i artystów. Dzięki iluminacjom rozświetlającym najciekawsze zabytki, miastu udało się nawet w chłodne październikowe wieczory zapełnić ulice turystami z całego świata. W 2020 roku zapadła decyzja o przeniesieniu imprezy na cieplejszy wrzesień.
W pogoni za ujęciem życia
Do Berlina przeprowadziłam się w 2004 roku. Stronę internetową założyłam rok później i dopiero w 2006 roku zauważyłam, że w październiku na mieście fajnie się dzieje. Do tego przyjechała moja siostra, która również lubi fotografować, więc kilka wieczorów spędziłyśmy razem. Było chłodnawo i deszczowo, ale koniecznie chciałyśmy zaliczyć jak nawięcej obiektów. Wtedy nie było ich jeszcze tak dużo, jak obecnie.
Największe możliwości odkryłyśmy przy malowniczym moście Oberbaumbrücke. Stylizowany na średniowieczne mury miejskie z wieżyczkami jest ulubionym motywem o każdej porze dnia i roku. Podcienia przejścia dla pieszych stanowiły kulisy dla wielu produkcji filmowych (Biegnij Lola, biegnij). Nigdy potem nie udało mi się już wykonać chociaż zbliżonych ujęć.
Tego roku można było jeszcze złapać w miarę nie rozkopaną Aleję Pod Lipami (Unter den Linden). A nie mając rozeznania, w jakim stopniu dany obiekt jest podświetlony, człowiek biegał wszędzie i czasem zastawał dość skromne iluminacje, jak np. w przypadku dworca kolejki miejskiej Hackescher Markt.
Od pałacu do stadionu
Patrząc na ilość zdjęć z kolejnych lat, można przypuszczać, że były to udane edycje. Impreza się rozkręciła i ja też. Biegałam co prawda z kompaktowym Panasonic’iem, ale nie przeszkadzało mi to rozstawiać statywu pośród szeregu wypasionych lustrzanek. Organizatorzy co roku starali się czymś zaskakiwać. Otworzyli nocą niedawno wyremontowany stadion Olimpia, zaproponowali współzawodnictwo hotelom, a na fasadach Berlińskiej Katedry pojawiły się pierwsze mappingi. Wizerunek kolorowo podświetlonej Bramy Brandenburskiej poszedł na moją starą wizytówkę, którą Goście zabierali na pamiątkę zamiast pocztówek.
Też mam wypasioną lustrzankę
W 2010 roku dorobiłam się mojej pierwszej lustrzanki, Canona 50D. Może nie taki full wypas, ale i ja nie potrafiłam wtedy do końca wykorzystywać jej możliwości (nie potrafię i dzisiaj). Festiwal Świateł dalej był obowiązkowym punktem w moim kalendarzu. Propozycje organizatorów coraz bardziej oddalały się od śródmieścia, więc jednego wieczoru udawało mi się zaliczyć 3-4 obiekty. Pałac Charlottenburg postawił na kilka zmieniających się iluminacji i pozwolił potem wybrać tą, która miała zdobić fasady podczas bożonarodzeniowego jarmarku. Biurowiec Europa Center puszczał oczka lub serduszka do przechodniów, a centrum kongresowe ICC z dumą obwieszczało, że po raz piąty z rządu dostało biznesowego Oskara w kategorii „organizacji konferencji”. Dzięki temu obiekt po swojej 30-stce nie został rozebrany na części, tylko postawiono na jego generalny remont.
Gdzie wkracza komercja, kończy się zabawa
Po 2010 roku coś trzasnęło. Organizatorzy zauważyli, że na imprezie można dobrze zarobić, a co gorsza próbują zarobić inni, którzy do kosztownych instalacji nie przyłożyli ani grosza. Słusznie, rynek ma swoje wymagania. Przypuszczam jednak, że zniechęciło to kilku zapaleńców, którzy przy „światłach” działali od początku, podkreślając przede wszystkim artystyczny walor festiwalu.
Na stronie FOL pojawiły się regulaminy, zakazy i przykazy. Koniec z wykorzystywaniem zdjęć do komercyjnych celów. Człowiek nie wie teraz, czy jak wrzuci fotę na swój fotograficzny profil, to nie zostanie posądzony o chęć zarobienia milionów na jednym niewyraźnym zdjęciu. Ja, oczywiście, już od paru lat produkowałam świet(l)ne kalendarze A3 i kupowało je każde biuro w Polsce za te miliony. A tu krach. Tylko oficjalne albumy, pamiątki i gadżety. Informacje o sponsorach wystawały zza każdego rogu na mappingach, których też pojawiało się coraz więcej. Kolorowe, ładne, przyciągające wzrok, ale jednocześnie jakieś takie krzykliwe i masowe. Skończyły się subtelności, pastele, gra świateł.
Olał festiwal. Tak wyglądał on z komórki w 2012 roku.
Ciąg dalszy nastąpi…