Humboldt-Box. Przede wszystkim informacja
Gdziekolwiek w Niemczech realizowane są wielkie inwestycje budowlane, które finansowane są z pieniędzy podatników, zawsze towarzyszą im ogólnodostępne punkty informacyjne. Czasem może to być zwykły podest, a czasem wymyślny pawilon z dodatkowymi atrakcjami. Tak też było i w Berlinie w latach 2011-2019 przy odbudowie pałacu miejskiego. Na Placu Zamkowym stał wówczas Humboldt-Box.
Pawilon informacyjny budowy pawilonu informacyjnego?
Nazwa Humboldt-Box to złożenie dwóch słów, a mianowicie nazwiska braci Humboldtów oraz angielskiego słowa box, oznaczającego pudełko. Nowo wznoszony gmach nie miał być wierną rekonstrukcją pałacu, a budynkiem na zbliżonym planie z zachowaniem proporcji wysokości i wielkości wewnątrznych dziedzińców oraz z częściowo odtworzonymi historycznymi fasadami. Niemniej, by za każdym razem nie tłumaczyć tych zawiłości, w mediach przyjęło się informować o odbudowie pałacu miejskiego (Stadtschloss) lub berlińskiego (Berliner Schloss). W rzeczywistości poprawną nazwą był berliński pałac miejski (Berliner Stadtschloss). Natomiast nowy gmach miał nosić nazwę Forum Humboldtów, na cześć słynnych braci, Wilhelma i Aleksandra.
Tylko w Niemczech można było wejść do pawilonu informującego o budowie pawilonu informacyjnego o odbudowie pałacu miejskiego. Brzmi to śmiesznie, ale tak rzeczywiście było.
Pawilon musi się sprzedać…
Myślę, że przy tak dużej inwestycji, pawilon trzeba było odpowiednio rozreklamować i stąd owa konstrukcja-przedtakt na zdjęciu powyżej. Przez pierwsze lata trzeba było bowiem zapłacić 3€ za wstęp, by koszty prywatnej firmy się zwróciły. Mimo to w 2013 roku można było powitać już 500 000. odwiedzającego. W późniejszych latach fasady pawilonu i budowy były sporadycznie wykorzystywane jako powierzchnie reklamowe. Dodatkowo na jednym z pięter można było wynająć sale na konferencje, imprezy firmowe czy uroczyste gale.
Humboldt-Box. Co było w środku?
Lubiłam zachodzić do Humboldt-Box z Gośćmi indywidualnymi lub w niewielkich grupach. Na pierwszym poziomie znajdowała się wystawa dotycząca historii, odbudowy i przyszłości gmachu. Stare ryciny i zdjęcia pozwalały na szybkie ogarnięcie wyglądu pałacu i okoliczności wysadzenia jego ruin po drugiej wojnie światowej.
Eksponatem, który najbardziej przyciągał wzrok, była makieta przedstawiająca pałac w przedwojennym otoczeniu, to jest około 1900 roku. Dzisiaj znajduje się ona w punkcie informacji turystycznej w nowo odbudowanym gmachu, tuż obok portalu nr. 5 i bardzo polecam ją zobaczyć. Wtedy można było zapoznać się jeszcze z modelem samego pałacu, a na wysuwanych, sklejkowych tablicach zobaczyć rozmieszczenie nowych muzeów, wystaw czy kawiarni.
Na tym piętrze przez niewielkie okno można było obserwować budowę na bieżąco i śledzić licznik zebranych datków na rekonstrukcję ozdób pałacowych. Oryginalne fragmenty z wysadzonego gmachu prezentowały się tuż obok. Do tego, dla chętnych, kilkanaście miejsc przed ekranem z krótkim filmem o działaniach stowarzyszenia. Można było tam nabyć pamiątki, literaturę lub wrzucić parę euro do automatu z datkami.
Pamiętam też, że obsługa (członkowie stowarzyszenia wspierającego odbudowę pałacu) nie szczędzili fachowych informacji i objaśnień.
Przyszli lokatorzy pałacu
Kolejne piętra zajmowały wystawy powstałe we współpracy z głównymi, przyszłymi lokatorami pałacu. Z ramienia Fundacji Pruskiego Dziedzictwa Kulturowego miały tu być przeniesione zbiory Muzeum Etnologicznego i Muzeum Sztuki Azjatyckiej z Dahlem. Już teraz jednak można było obejrzeć pojedyncze eksponaty. Pracownicy Uniwersytetu Humboldtów również zaplanowali wystawy i pomieszczenia na warsztaty. Te mini-ekspozycje były interaktywne, mniej nastawione na konkretną wiedzę, a więcej na sposób ich prezentacji w rozumieniu nowoczesnej pedagogiki muzealnej.
Tak zwany Humboldt-Lounge na drugim poziomie był swego czasu najlepszym miejscem w okolicy na deszczowe dni. Można tu było sobie wygodnie usiąść, poczytać książki (raczej nie po polsku), posłuchać muzyki czy obejrzeć filmy. Wszystko z szerokim, panoramicznym oknem wprost na Lustgarten.
Unikalne widoki z tarasu
Ukrytą perełką pawilonu został niepozorny taras widokowy. Ponieważ wychodziło się na niego przez restaurację (Humboldt-Terassen) nie wszyscy fatygowali się na ostatni poziom, sądząc, że trzeba być aktywnym gościem i po prostu opłacić widoki jakąś kawą czy spaghetti.
Sama restauracja była przedziwna. Barokowy, kiczowaty wystrój w tonacjach bieli, róża i złota kontrastował z przezroczystymi, plastikowymi krzesłami. Do barierek na zewnętrznych tarasach trzeba było czasem przeciskać się między stolikami i parasolkami. Nic to.
Z południowego tarasu rozciągał się widok na plac budowlany. Póki budowa nie osiągnęła wysokości pawilonu (28 metrów) można było ją obserwować z góry. Potem dominowała już tylko szara, betonowa ściana i widok polecany był miłośnikom dźwigów, koparek, tudzież kolorowych kasków.
Północny taras warto było zaliczyć ze względu na najlepszą panoramę Alei pod Lipami (Unter den Linden). To prawda, podczas mojego 15-letniego pobytu w Berlinie tylko wtedy można było z publicznie dostępnego miejsca i bez specjalnego sprzętu machnąć zdjęcia na ulicę z Bramą Brandenburską na wprost, a nie pod kątem. Jedynym mankamentem było to, że w owym czasie aleja była mocno rozkopana, a budynki przy niej na przemian za rusztowaniami. Niestety obecny taras widokowy na dachu nowego gmachu też nie ma najlepszej perspektywy w tą stronę.
Humboldt-Box i co się z nim stało
Pawilon został otwarty w 2011 roku, miał 28 metrów wysokości, pięć poziomów o całkowitej powierzchni użytkowej 3000 m². Asymetryczny kształt i niebiesko-srebrne fasady z daleka przyciągały wzrok i budziły ciekawość wśród turystów. Nie wszystkim się jednak podobał, gdyż jego futurystyczny wygląd zupełnie nie pasował do historycznej zabudowy.
Przez jakiś czas jego budowa stała też pod znakiem zapytania. Eksperci uważali, że przy równolegle prowadzonej budowie metra, nie znajdzie się tyle miejsca. Rozważano nawet umieszczenie centrum informacyjnego w pobliskim, historycznym Pałacu Następców Tronu (Kronprinzenpalais).
Ostatecznie, w porozumieniu z BVG (Miejskim Zakładem Komunikacji), który musiał dość często przestawiać swój przystanek, rozpoczęto budowę na wprost Lustgarten i Starego Muzeum. Pawilon funkcjonował do grudnia 2018 roku, po czym został rozebrany. Dzisiaj nie ma już po nim śladu.
Kilka prezentacji video