Dziękuję za zainteresowanie

Na początku od razu podziękuję za zainteresowanie. W świecie walki o każdego klika, bardzo doceniam taką aktywność. Szanując Twój czas, przejdę od razu do rzeczy.

Z powodu przeprowadzki w 2020 roku przestałam regularnie oprowadzać po Berlinie. Ani przez chwilę nie myślałam o zamknięciu strony i na tyle, ile mogłam starałam się aktualizować treści, odpowiadać na pytania w komentarzach i dodawać nowe posty. Od zawsze prowadziłam tą stronę sama bez żadnego wsparcia. Nigdy nie było na niej reklam, a obecnie jest na niej kilka linków afiliacyjnych. Tylko stronę o biletach komunikacji miejskiej w Berlinie odwiedza tygodniowo ponad 1000 osób.

Tak, może nie jestem rekinem marketingu i jest przecież tyle sposobów, żeby zarabiać na swojej wiedzy. Zgadza się, dokąd oprowadzałam po Berlinie, w zupełności wystarczało mi, to, co miałam ze spotkań z moimi Gośćmi na żywo. Ale już nie oprowadzam. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Taka sytuacja: piszę e-booka. Miał być darmowy w zamian za zapis na newsletter. On ma już 60 stron, a to zaledwie początek. Jest pełen humoru, anegdot i ciekawostek, dla których moje wydawnictwo nie znalazło zrozumienia lub miejsca*.  Kiedy ukończę tego e-booka, będzie to pewnie pełnowymiarowa książka (a nie jakieś sześć stron na krzyż), ale obecnie nie mam już czasu by inwestować w darmowy „przyciągacz”.

*w 2009 roku napisałam „papierowy” przewodnik, w tym roku ukaże się jego czwarte wydanie

Aktywne prowadzenie strony wymaga czasu i… motywacji. Tak było również, kiedy mieszkałam w Berlinie. Obecnie nie mam już takiego luksusu, dlatego uczciwie jest poinformować o tym odwiedzających. Nie zamknę od razu strony, bo jest tu też sporo treści ponadczasowych.

Prawdopodobnie sytuację zmieniłyby dobrowolne datki (Postaw mi kawę), ale dalej mam opory przed „namawianiem” do tego użytkowników. Mimo to spróbuję, bo jednak strasznie mi smutno zostawić dziecko, któremu poświęciłam połowę życia. Ale życie jest jakie jest. Za kilka lat będę przewodnikiem w innym mieście. I chociaż zajeżdżam do Berlina regularnie, trzymam rękę na pulsie, a na miejscu mam wspaniałego człowieka, gotowego lecieć i pytać co trzeba, to wolę za jakiś czas zamknąć to wszystko niż trzymać stronę z przestarzałymi, nieaktualnymi informacjami (bardzo to nieprofesjonalne).

To jak? Postawisz kawę dla mojego berlińskiego dziecka?

-> Kawa

Wiadomo, że się z tego nie utrzymuję, ale będę mogła chociaż wytłumaczyć mojemu wewnętrznemu, rozsądnemu dorosłemu, dlaczego warto wstawać godzinę wcześniej i trzaskać teksty o kiełbasce curry, która doprowadza do płaczu czy filharmonii, która właściwie jest statkiem. Tak!

Postaw kawę